Powłóczystość. Drogami, bezdrożami Podlasia
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Książnica Podlaska, Białystok
ISBN: 978-83-63470-75-3
Całość, z okładką włącznie – moje rysunki. Kilka z nich, inspirowanych jest fotografiami Anny Worowskiej.
Z posłowia:
POWŁÓCZYSTOŚĆ, JASNOŚĆ, PIĘKNO.
O WIERSZACH JANUSZA ANDRZEJCZAKA
Po jakąkolwiek by nie sięgał formę, jest Janusz Andrzejczak w każdym calu, wersie, słowie – poetą.
Przede wszystkim: lirykiem; lirykiem, którego nazwałbym melancholikiem, poetą nostalgii. Wszelkie jego poczynania – akty poznawcze, akty pisania, dokonania życiowe – cechuje jednak także skłonność do epickiego oddechu. Ten melancholijny epik-liryk żyje i pisze jak rzeki i strumienie, wokół których krąży: płynie, zmierza, prze wartko ze strumieniem, by na końcu dostrzec scalającą wszystkie perspektywy nową, świeżą metaforę. Może nią być mglista, mgle podobna powłóczystość; może być rozlewistość – natury, życia, słowa, które rozpływają się w ostatecznej tajemnicy istnienia. Może nią być – a raczej chciałaby… – przejrzystość.
Ale doznanie pełnej przejrzystości istnienia, bytu, natury jest u Andrzejczaka przeczutą pewnością. Jak sam powiada: świat tkwi w „Tajemnicy”, a jej rdzeniem „nieodgadnienie”. Nieodgadnione nie musi być nie-ogadane, nie-opisane, nie-omuskane słowem. Akt dotknięcia słowem „nieodgadnionego” bierze na siebie poeta. Nie czyni tego, kontemplując abstrakcyjną „naturę”, „jedno”, „pełnię”. Andrzejczak wkracza ze świetlistością wyobraźni wyczulonej na „Dobro i Piękno” w świat konkretu. Nie przypadkiem Jan Leończuk dostrzegł w liryce tej adorację Miejsca, Mitu (dzieciństwa, domu) i szczególną Wrażliwość zmysłową. (…)
Prof. dr hab. Jarosław Ławski źródło: czytaj dalej==>
Wybrane wiersze z publikacji:
Krasnogruda
Miłoszowa Krasnogrudo
Krasnogrudo miłoszowa
nostalgiczna melancholio
złudo kresowa
Tamtym listopadem
tym za chwilę grudniem
tak mi było miłoszowo
tak mi było krasnogrudnie
Gdy szeleścił przedostatni
z dwunastu
za nim snuł się aleją
pan Nastrój
Wiatr zaczerpnął wilgoci
w płuca
przedostatnie już liście
zasmucał
Jeden z listków
ostatkiem sił zwisał
to ów wiersz
co go Mistrz
nie napisał
Nagle sfrunął
jego snu rękopisem
wiatr go porwał
po Niemen
po Issę…
Nagle sfrunął
Nie płacz…
nie płacz
dlaczego płaczesz
mamy siebie
wielkim szczęściarzem jestem
bogaczem
nie płacz
przecież są jeszcze przeloty
żurawie gęsie kacze
nasze tylko
dlaczego płaczesz
mamy swoje lasy
łąki mamy swoje
jeden zapis miłości
brzozowym zwinięty
zwojem
dwa serca mamy
co w jednym się kołacze
nie płacz
dlaczego płaczesz
i jeszcze
jeszcze mamy swoje własne ptaki
kukułkę co kuka
czarnego dzięcioła
i kruka
który do nas
kiedyś obojga zakracze
nic to
nie płacz
czemu płaczesz